Przed kilkoma laty firma Diamond Multimedia wprowadziła na rynek kartę Diamond Monster Sound. Była to jedna z pierwszych kart dźwiękowych PCI, obsługująca API dźwięku pozycjonowanego Aureal A3D, jednak producent zachwalał ją jako akcelerator portu gier. Aby zrozumieć co to znaczy, musimy na chwilę powrócić do zagadnienia portów analogowych.
Jak zauważyliśmy wcześniej stan dżojstika jest kontrolowany przez grę. Zwyczajny port gier nie jest wyposażony w żadne inteligentne układy, a zatem kontrolowanie go obciąża procesor, „kradnąc” cykle zegara. W zależności od częstotliwości dokonywania pomiarów, w przypadku procesora Pentium II 300 MHz, proces ten pochłania od 5 do 15 procent cykli. Niektóre, szczególnie nieumiejętnie napisane gry powodują jeszcze większe pochłanianie mocy jednostki centralnej, co w bardzo dużym stopniu ujemnie wpływa na ogólną wydajność gry. Inteligentne układy, w jakie wyposażono kartę Diamod Monster Sound notują zmiany rezystancji potencjometrów i buforują je. Dzięki temu program obsługi portu gier może bardzo szybko zareagować na żądanie podania wartości rezystancji, redukując tym samym czas oczekiwania procesora i marnotrawstwo cykli zegara. Niestety, karta Monster Sound nie jest w pełni kompatybilna z cyfrowymi sterownikami gier, choć niewątpliwie stanowi bardzo udaną konstrukcję. Większość najnowszych kart dźwiękowych PCI reaguje bardzo szybko na żądania odczytu informacji z portu gier, co jak wiadomo odciąża procesor. Jednak najwyższą wydajność pod tym względem zapewniają jedynie karty dedykowane, takie jak wspomniana PDPI.