Monitory miewają pewne dodatkowe funkcje, które mogą być przydatne. Dostępność sprzętu wykorzystującego szynę USB (Universal Serial Bus) wciąż wzrasta, a kupując monitor wyposażony w porty tego standardu możemy zaoszczędzić od 150 do 300 złotych, jaki musielibyśmy wydać na dedykowany hub USB. Sterowanie funkcjami monitora za pomocą oprogramowania jest wygodne i wiele monitorów wyposażonych w huby USB może być sterowanych w ten właśnie sposób. Sterowanie programowe to po prostu zreplikowana na potrzeby systemu Windows wersja narzędzia OSD. Po co więc powielać te same funkcje w postaci programu? Szybko można się przekonać, że użycie oprogramowania jest znacznie łatwiejsze w użyciu, gdyż korzystamy z klawiatury i myszy zamiast dwóch czy trzech przycisków na obudowie. Oto zaś „funkcje”, których zdecydowanie powinniśmy unikać:
Jeśli gry stanowią dla nas bardzo ważną część życia, nigdy, nigdy, nigdy nie kupujmy monitora z wbudowanymi głośnikami. Głośniki te w niemal każdym przypadku nie spełniają oczekiwań jakościowych. Co się stanie, gdy zawiodą? Można je usunąć i po prostu z nich nie korzystać lub wymienić monitor. To drugie wyjście nie wydaje się jednak zbyt zachęcające.
Inną „funkcją”, którą należy zdecydowanie odrzucić jest mocowanie przewodu sygnałowego na stałe. Na pierwszy rzut oka jest to wygodne rozwiązanie. Jeśli jednak zdarzy się nam przypadkowo wyrwać ów przewód podczas montażu nowej karty graficznej lub ułamać jeden z pinów w złączu VGA, szybko dojdziemy do wniosku, że to co wydawało się tak wygodne, sprawia teraz same kłopoty.